Możecie wierzyć lub nie, ale w opolskich lasach mieszkały kiedyś prawdziwe skrzaty. O tym, dlaczego się z nich wyprowadziły przeczytałyśmy w książce „Opowieści z lasu. Legendy, baśnie i inne historie z okolic Borów Niemodlińskich” Mariusza Woźniaka. Posłuchajcie, jak to z tymi opolskimi skrzatami było…

Gęstwina lasu dochodziła do samej wsi Klucznik. W Dumpe, bo tak nazywano tę część lasu, mieszkały karły zwane Fenismännlein. Była to społeczność skryta i tajemnicza. Nikt nie miał szczęścia do spotkań z nimi, a tym bardziej do podsłuchiwania ich rozmów.
Pewien chłop z Klucznika orał pole przy lesie. Za każdym razem, kiedy zbliżał się do granicy lasu, wyczuwał zapach pieczonego chleba. „Skąd taka przyjemna woń tu, pośrodku pola” – dziwił się. Kiedy tak prowadził pług, bruzda za bruzdą, cały czas próbował rozwikłać zagadkę. Nagle zauważył delikatną smugę dymu unoszącą się nad Dumpe. Nie zastanawiając się długo, odpiął pług, wskoczył na konia i pogalopował w stronę lasu. Tam trafił na polanę, na której odnalazł nieduży, gorący jeszcze i dymiący piec chlebowy. Chłop podrapał się po głowie, rozejrzał wokoło, ale nikogo nie zobaczył. Krzyknął jednak: „Hej karły, upieczecie i dla mnie chleb?”. Potem ruszył w drogę powrotną. Było już południe, gdy przyprowadził konia do pługa. Jakie było jego zdziwienie, kiedy na lemieszu zauważył bochen świeżego, pachnącego chleba.

Z upływem czasu w lesie koło Klucznika zrobiło się niespokojnie. Niedaleko Dumpe wojsko założyło poligon. Kiedy pojawili się tam ludzie i co chwila słychać było głośne strzelanie z armat, karły postanowiły opuścić to miejsce.

Pewnej letniej, księżycowej nocy ktoś zapukał w okno domu klucznickiego chłopa Hellera. „Ty” – wyszeptała żona Hellera, szarpiąc go za rękaw. „Ktoś puka do okna”. „Przywidziało ci się” – odpowiedział zaspany mąż i przewrócił się na drugi bok. Jednak po chwili kobieta znowu usłyszała pukanie. Szturchnęła męża i wyszeptała: „Tam naprawdę ktoś puka”. Mężczyzna usiadł na łóżku i po chwili rzeczywiście usłyszał coś, co przypominało pukanie w okno. Heller wstał, zapalił lampę naftową i zaczął sprawdzać, co się dzieje. Kiedy podszedł do okna, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Na parapecie stał karzeł, a dwa kolejne czekały na podwórzu. Karzeł na parapecie odezwał się: „Mamy ogromną prośbę. Nasz lud wybiera się dzisiaj do karłów przy Molestowickiej Górze. Czy byłbyś tak miły i podwiózł nas tam swoim wozem?”. Heller obiecał, że zaraz zaprzęgnie wóz. Jak tylko to powiedział, na podwórzu zaroiło się od karłów. Po chwili wszystkie usadowiły się na wozie wymoszczonym słomą i Heller ruszył w kierunku Molestowic.

Po przybyciu na miejsce najstarszy karzeł zapytał woźnicę o zapłatę za przejazd. Chłop tylko się zaśmiał i odpowiedział: „To była dla mnie wielka radość”. Huknął z bicza i pojechał z powrotem do Klucznika. Do domu dotarł dopiero o świcie. Zmęczony nocną podróżą myślał tylko o odpoczynku. Szybko wjechał w ciemną stodołę, zeskoczył z wozu i już miał się zbierać do domu, kiedy…

Promienie wschodzącego słońca rozświetliły mroczne dotąd wnętrze stodoły. Pozostawiony na klepisku wóz zaczął lśnić złotym blaskiem. Słoma, na której podróżowały karły była usłana grudkami najczystszego złota. W ten sposób uprzejmość Hellera została wynagrodzona.
Wkrótce okazało się, że klucznickie karły nie zabrały całego bogactwa z Dumpe. Pozostał tam złoty stół. Kiedy po okolicy rozeszła się wiadomość o skarbie, wraz z nią pojawili się poszukiwacze spragnieni kosztowności. Dwóm z nich poszczęściło się i po ciężkiej, nocnej pracy, w wykopanym dole, natrafili na złoto. Radość była pozorna, bo wraz z nim pojawiła się zazdrość i chciwość. Jeden z odkrywców zdążył tylko krzyknąć: „To mój skarb!”, gdy coś w dole zabulgotało i złoty stół zapadł się pod ziemię.

Kilka lat po tym, jak karły wyniosły się z Dumpe, opuszczone ziemne jamy zajęte zostały przez susły. Gryzonie tak szybko rozpleniły się po poligonie, że wkrótce zaczęły stwarzać poważne problemy dla ćwiczących tu żołnierzy. W podziemne korytarze zapadały się koła armat, a wojskowe konie nieraz łamały nogi w głębokich jamach.

Na podstawie książki „Opowieści z lasu. Legendy, baśnie i inne historie z okolic Borów Niemodlińskich” Mariusza Woźniaka