Od niepamiętnych czasów perły należą do najcenniejszych klejnotów. Wyszywano nimi stroje możnych władców tego świata, zdobiły korony królewskie i szyje arystokratek. Choć mówi się także, że perły to łzy. Czy przyniosły one zatem pecha księżnej Daisy von Pless – Pani na Zamku Książ, księżnej pszczyńska i zarazem hrabinie von Hochberg?
Ale zacznijmy od początku…
Daisy, czyli stokrotka, a właściwie Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, arystokratka angielska związana z pałacem w Pszczynie i zamkiem Książ, najstarsza córka pułkownika Williama Cornwallis-Westa, właściciela zamku Ruthin i posiadłości Newlands. Jej brat Jerzy był ojczymem Winstona Churchilla. Uważana była za jedną z najpiękniejszych kobiet w świecie arystokratycznym tych czasów. Losy Daisy splotły się z domem Hohbergów podczas balu maskowego wydanego przez księcia Walii, kiedy to poznała swojego przyszłego, starszego o jedenaście lat męża, Hansa Heinricha XV, księcia von Pless. Czy była to miłość? Wątpliwie. Jak sama pisała w swoich pamiętnikach była to raczej transakcja handlowa. Zupełnie naturalna w wyższych sferach końca XIX w.
Co jednak nie wykluczało, na swój sposób pojmowanego, szczęścia. Daisy spełniała się jako matka trójki synów, a także projektantka, modystka czy śpiewaczka. Była barwnym ptakiem, czego nie mogło darować jej pruskie towarzystwo miłujące konwenanse.
A rodzinę Hansa stać było na wszelkie pasje małżonki – byli bowiem właścicielami licznych kopalń, hut, elektrowni, cementowni, domów handlowych, zamków w Pszczynie (Pless) i Książu (Fürstenstein), dworków na Riwierze, w Berlinie, lasów, pól, cegielni, młynów i hoteli. Książę ponoć lubił rozpieszczać małżonkę. Bardzo często i gęsto podróżowali po świecie i rzadko bywali na Śląsku (może to ze względu na duchy w komnacie… ale o tym później).
Daisy podróżowała z małżonkiem i całą świtą. Najczęściej odwiedzała swoją ukochaną Anglię, bywała także w Berlinie, Paryżu, Petersburgu, Rzymie i w Sztokholmie, dotarła do Egiptu, Indii i na Malaje. Grała w ruletkę w Monte Carlo i polowała na lwy w Afryce. Wzbudzała zachwyt i podziw wielu mężczyzn.
W czasie jednej z takich podróży Hans ofiarował pięknej Daisy naszyjnik z pereł. Nie były to byle jakie perły, ale specjalnie dobierane wielkie perły wyławiane na zamówienie z Morza Czerwonego. Sam zaś naszyjnik miał sześć metrów długości.
I tutaj zaczynają się ciekawostki. Przez wiele lat krążyła tajemnicza legenda, o tym, że perły są przeklęte i przyniosły właścicielce pecha – najpierw rozwód, a potem wygnanie z zamku Książ przez nazistów i śmierć w zapomnieniu. A legenda głosi, że małżonkowie wybrali się w podróż jachtem po morzu, podczas rejsu młodzi nurkowe wyławiali perły i ofiarowali księżnej. Niestety jeden z młodych nurków w wyniku poganiania przez księcia stracił życie, jego krew poplamiła suknię księżnej a widok znikającej twarzy za burtą pozostał w jej pamięci do końca życia. Późniejsze zdarzenia z jej życia, kazały jej wierzyć, że to klątwa naszyjnika, aby uniknąć dalszego pecha, kazała pochować się w perłach,aby nikomu więcej nie przyniosły już bólu i rozpaczy.
Czy prawda to zatem, że białe perły przynoszą klątwę ich właścicielce?
Otóż legenda ta nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Naszyjnik został zakupiony u jubilera w Paryżu i ponoć pocięty na mniejsze kawałki został sprzedany, aby ratować z katowni gestapo ukochanego syna księżnej – Bolka, który wspierał sprawę polską.
W tej historii pojawiają się także duchy i zjawiska nadprzyrodzone. Pewnego poranka na zamku Książ, Daisy została obudzona przez dziwną postać która próbowała rozpalić w kominku. Postać opuściła nagle pogrzebacz i narobiła ogromnego hałasu. Księżna, słabo znając niemiecki, mogła tylko patrzeć. Później powiadomiła o tym męża który wypytywał służbę, jednak żadna osoba się do tego nie przyznała, a także żadna nie pasowała do opisu podanej przez Daisy. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, aż księżna nie przeniosła się do innego pokoju. Kilka lat później zrobiono w tym pokoju remont i kiedy deski podłogi zostały zerwane, znaleziono pod nimi zdeformowany szkielet. Po pochowaniu, dziwna postać zniknęła.
Nasza Stokrotka nie zaznała też szczęścia w miłości. W czasie I wojny światowej małżeństwo zaczęło się rozpadać, nie tylko ze względów politycznych. Daisy jako patriotka wspierała Anglię, która „trzymała się dzielnie”. Była także orędowniczką pokoju i powstrzymania konfliktu, kolejny raz w opozycji do niemieckiej arystokracji. Czarę goryczy przelały liczne romanse Hansa. Rozwód nastąpił w 1922 r. i był kolejnym skandalem. Daisy popadła w spore tarapaty finansowe i zmarła w zapomnieniu i chorobie, wypędzona z Książa przez nazistów. Hans ożenił się ponownie, a jego nowa wybranka miała romans z jego własnym synem (a w konsekwencji także dzieci). Ciekawa to rodzina, której losy przedstawiono w filmie Magnat w reżyserii Filipa Bajona.
Ale wróćmy do pereł…
Według mitologii perły powstały z kropli wody, rozpryskującej się wokół Afrodyty, natomiast według polskich legend, perły są łzami aniołów lub kobiet, które je noszą. Dlatego właścicielki biżuterii z perłami miałyby wylać morze łez – przede wszystkim z powodu kłótni ze swoim partnerem.
Dziś wiemy, że perły powstają w sposób brutalny (co może kojarzyć się z łzami). Proces ich tworzenia rozpoczyna się, kiedy do środka małża dostanie się ciało obce i drażni delikatne wnętrze. Stanowią one środki (jądra), wokół których masa perłowa układa się w kręgi, tworząc naturalną perłę. Sprytni Chińczycy już w XIII w. odkryli, że mogą nadzorować ten proces i wprowadzać do środka muszli różne przedmioty, które po paru latach pokrywa masa perłowa. W ten sposób powstają perły jako posążki Buddy.
Perły jako biżuterię wykorzystywano już w starożytnym Egipcie, Grecji a także w Rzymie, gdzie osiągały zawrotne ceny. W perłach kochał się Wschód, zwłaszcza Persja i Indie. Może legendy o tym, że przynoszą pecha głównie kobietom związane były z czasami, w których żyły… Nie wychodziły za mąż z miłości, a dla transakcji łączenia rodów czy majątków. Choć niektórzy uważają, że lepiej płakać w mercedesie niż w maluchu – można zastosować to porównanie do pereł – może i przynoszą łzy, ale te prawdziwe perły warte są majątek!
źródła: K. Maślankiewicz, Kamienie szlachetne, Warszawa 1983
J. Lamparska, Tajemnice, zamki, podziemia, Wrocław 1999
Jest taka ciekawa prawidłowość, którą zauważamy za każdym razem, kiedy przychodzicie na nasze warsztaty rękodzieła. Że tak naprawdę nie chodzi o tworzenie, ale o spotkanie.... Continue reading
Zebrałyśmy dla was kilka ludowych wierzeń związanych z domem i jego budową. Słowianie, ale nie tylko oni, wierzyli, że miejsce zamieszkania jest bardzo ważne dla... Continue reading
Tradycją już stał się udział Opolskich Dziouch w Nocy Kultury Miasta Opola. Tradycyjnie także poruszamy wątki magiczne i słowiańskie tego szczególnego momentu w roku, kiedy... Continue reading
Czy wiecie, że folklor opolski i ukraiński mają ze sobą wiele wspólnego? Postanowiłyśmy o tym przypomnieć organizując wspólne warsztaty folkloru opolsko-ukraińskiego, które były pretekstem do... Continue reading
Zabieramy Was dzisiaj w podróż do Neapolu, a przy okazji odwiedzimy także Pompeje. Podpowiemy, jak zaplanować szybki wypad weekendowy, posmakować pizzy i typowo neapolitańskich deserów... Continue reading