Brakowało bardzo takiego miejsca na Opolszczyźnie, gdzie można by uciec na weekend a przy tym zaszyć się po środku lasu w kompletnej głuszy. Kiedy obowiązki nie pozwalają na długie wakacje, na świecie panuje epidemia, wtedy nie ma nic lepszego niż skrycie się w opolskich lasach, a najlepiej w Borach Stobrawskich. Nie trzeba w tym celu pakować namiotu, śpiwora i menaszek. W Zamku Bożejów, nieopodal Murowa, jest to wszystko, czego można zapragnąć – w wersji luksusowej 🙂 Przekonajcie się!
Zamek to właściwie dawny pałacyk myśliwski. Został zbudowany w 1801 r. przez niemiecką arystokrację, a w 1911 r. przeszedł gruntowną przebudowę i zyskał obecny wygląd. Przed drugą wojną światową, w polowaniach organizowanych przez właścicieli, brał udział m.in. Arcyksiążę Franciszek Ferdynand, a także arystokracja pruska. Niestety, po wojnie pałacyk podzielił los wielu zabytków, stale dewastowany, popadł w końcu w ruinę.
Przed dziedzińcem roztacza się piękny widok na pobliskie stawy. Sielankowy klimat, idealny do wypoczynku od zgiełku miasta.
Bożejów miał dużo szczęścia, bo trafił w ręce dobrych ludzi, którzy przywrócili mu dawny blask i stworzyli tutaj przytulny hotel. Podoba się nam bardzo, że został tu zachowany klimat dworku myśliwskiego rodem z XIX w. Świetna lekcja historii regionalnej. W końcu nie wszędzie budowane były takie okazałe dworki myśliwskie, gdzie gościła szlachta i koronowane głowy z całego świata. W całym budynku uwagę zwracają oryginalne meble z różnych epok, głównie art deco. Miłośnicy detalu i wystroju wnętrz będą zadowoleni 😉
Dworek szczęśliwie nie uległ całkowitej ruinie! 99% stolarki okiennej, stolarka drzwiowa, podłogi oraz klatki schodowe są oryginalne. A przy tym nie czujemy się tutaj jak w muzeum, gdzie trzeba nakładać bambosze.
Skoro dworek myśliwski, to muszą być elementy myśliwskie. Na recepcji gości wita sporych rozmiarów misiek.
Wszystkie pokoje w części zamkowej urządzone są z gustem i w stylu z epoki świetności dworku. Można się tu poczuć jak hrabia i hrabina. Idealny pomysł dla par w podróży poślubnej 🙂 czy też z dłuższym stażem. Jeśli jednak wolicie standardowe pokoje hotelowe bez cudownie skrzypiącej pod bosymi stopami podłogi, to dla was przygotowane są miejsca w tzw. kuźni.
Trafiła się nam najpiękniejsza weranda na świecie. Wyobraźcie już sobie te wieczory przy świecach i lampce wina, tudzież kubku zielonej herbaty. I niekończące się rozmowy z widokiem na rzekę i las.
W budynku starej kuźni, obok dworku, jest też myśliwska restauracja. Spore rozmiary sugerują organizowanie większych imprez, jak wesela czy konferencje.
W karcie głównie dziczyzna, jak na myśliwski dworek przystało 😉 Jest też opcja dla wegan i wegetarian oraz dzieci. A dzieci wiadomo, najbardziej na świecie lubią słodkie 😉
Jak już o dzieciach mowa, to przy restauracji mogą sobie pohasać dowolnie na placu zabaw. Jakże nas cieszy to drewno! Widać da się zrobić ładny plac zabaw bez tony plastiku.
W czasie, kiedy macie dzieci z głowy, można przysiąść na leżaczku z lemoniadą w dłoni i podziwiać wybieg dla koni. Jedną z atrakcji są weekendowe przejażdżki bryczką. Jak na hrabiostwo przystało!
Zamiast bryczki wybraliśmy rowery. Do szlachty się nie poczuwamy, a kalorie po takim obiedzie przyda się spalić. Okoliczne lasy są piękne. Niestety po pół godzinie pokonały nas hordy żądnych krwi komarów. Żadne repelenty nie dawały im rady.
Więc chętnie wróciliśmy w bezpieczne progi hotelu i zaszyliśmy się w spa, które znajduje się w podziemiach. Jest tu duża sauna fińska i ogromne jacuzzi. A najlepsze jest to, że rezerwujecie strefę na konkretną godzinę i jesteście tutaj zupełnie sami.
Jeśli miałybyśmy wybrać najpiękniejsze pomieszczenie dworu to chyba będzie to kuchnia. Sceneria zupełnie filmowa, kojarząca się z pałacowymi kuchniami XIX w. Widać, że wystrojem zajmował się ktoś z pojęciem historii i gustem. Pierwsze skojarzenie to kuchnia z filmu Filipa Bajona „Magnat” (1986 r.) i Grażyna Szapołowska „cała w maku”.
Przedwojenne wspomnienia tej niezwykłej posiadłości znajdziecie w książce “Emilienhütte – Meine Welt” autorstwa poprzedniego właściciela H. Wodarza. Polecamy na wypady i wakacje w opolskim. My z pewnością będziemy często tu zaglądać!